rodzicielstwo

„Rodzicielstwo szyte na miarę” – co to właściwie oznacza?

 

Pytanie jak być dobrym rodzicem może spędzać sen z powiek. Zwykle jest to podyktowane troską o dzieci. Ja jednak przekornie patrzę na to z trochę innej perspektywy. Skupianie się na tym jak być dobrym rodzicem to skupianie się na sobie i próba spełniania własnych standardów, bądź nierzadko standardów naszych rodziców, babć, dziadków itd. Myślę, że aby odpowiedzieć sobie na pytanie jak być „dobrym rodzicem” należy pójść o krok dalej i ustalić jakiego dziecka rodzicem jestem.
To co możemy zauważyć, gdy mówimy o trudnościach jakich doświadczamy jako rodzice to zbytnie skupianie się na sobie lub zbytnie skupianie się na dziecku. Niestety ani jedna, ani druga droga nie jest drogą do sukcesu, ponieważ to trochę jak próba przygotowania się do egzaminu bez informacji z jakiego będzie on przedmiotu. Z reguły bywa tak, że rodzicie zbyt bardzo skupiają się właśnie na byciu tym dobrym rodzicem pomijając to do jakiej relacji zaprasza nas nasze dziecko lub tak patrzą w dziecko, że zupełnie pomijają siebie.

I cała trudność w tym, aby wziąć pod uwagę dwie perspektywy – własną i dziecka i uszyć to rodzicielstwo na miarę.

Gdy już zostajemy rodzicami to zdarza się tak, że cała uwaga skupia się na dziecku a niezwykle często, aby odpowiedzieć sobie na pytanie co się dzieje z moim dzieckiem należałoby właściwie odpowiedzieć sobie na pytanie co się dzieje z rodzicami, co się aktualnie dzieje z matką, ojcem, w parze rodzicielskiej. Często trudności jakich doświadcza dziecko to tak naprawdę trudności rodziców i tu należy szukać odpowiedzi.

„Rodzicielstwo szyte na miarę” to nie miejsce z gotowymi odpowiedziami jak na przykład nauczyć dziecko samodzielnie zasypać w pięciu krokach. To miejsce, gdzie rodzic będzie mógł przyjrzeć się sobie jako człowiekowi w pierwszej kolejności. A nad rodzicielstwem wspólnie będziemy zastanawiać się bazując na tym jaką unikatową parę tworzę z własnym dzieckiem, jakie unikatowe trio tworzę z własnym dzieckiem i osobą, z którą je wychowuję. Dlatego „rodzicielstwo szyte na miarę”, bo za każdym razem to inna historia.

Nigdy nie wiemy jakie dziecko nam się urodzi. Dlatego też nadmierne planowanie jakie ono będzie, bądź nastawianie się, że będzie właśnie takie, bo na przykład chcielibyśmy, aby było przebojowe, gwarantuje nam jedno – rozczarowanie, szczególnie gdy urodzi nam się w takim przypadku typ myśliciel, który zanim podejmie jakiś krok to się trzy razy przyjrzy i pięć razy zastanowi. Ale czy to źle? Ma to masę pozytywów! Jednak zdarza się, że wówczas mówimy o problemie.
Moje dziecko jest jakieś bojaźliwe. Tylko czyj to jest problem? I czy w ogóle to problem? Dziecka? Nie – ono poznaje świat w sposób dla siebie najbardziej odpowiedni. Rodzica? No prędzej, ponieważ to rodzic jest zawiedziony, że nie tak miało być. I to najczęstsza przyczyna problemów z dziećmi, ponieważ często pod pojęciem „problem z dzieckiem” kryje się rozczarowanie rodzica. Robimy niepotrzebne założenia, które generują niepotrzebne problemy. A zamiast skupić się na tym co jest, zastanawiamy się, dlaczego nie ma tego czego chcieliśmy i co gorsza szukamy sposób, sprawdzonych metod, narzędzi jak to teraz uzyskać.

I smutne historie matematyczek zrobionych z baletnic i odwrotnie mamy gotowe. Przy tej okazji warto też rozprawić się z jednym mitem. „Dziecko rodzi się jako czysta, niezapisana karta – tabula rasa”. Otóż nie.

Dziecko rodzi się z określonym temperamentem i w połączeniu z rodzicami tworzy to zawsze unikatowe trio.

A skoro unikatowe to niepodlegające regułom, zasadom, narzędziom, ponieważ ten sposób myślenia wyklucza to, że jako jednostki różnimy się od siebie. I nie jest to ani dobre, ani złe.

Będzie sporo o emocjach.

Nie sposób pominąć ich, gdy mówimy o kształtującym się pod naszym okiem człowieku, a wiele trudności i niewiadomych, które spotykamy na swojej rodzicielskiej drodze często wynika z faktu niedocenienia sfery emocjonalnej. Głównie z prozaicznego powodu – tego nie widać, nie można kupić, ani zaplanować. A emocje towarzyszą nam wszystkim, również niemowlęciu, które pomimo tego, że nie dość dobrze widzi i nie dość dobrze słyszy to czuje jak mało kto. Będę adwokatem niemowlęcia próbując pokazać, jak może wyglądać jego sytuacja emocjonalna po porodzie.

Będzie też o relacji.

Bo rodzicielstwo to głównie relacja i to jakie pierwowzory relacji wypracujemy sobie w naszych domach, tak w bardzo dużym uproszczeniu będą wyglądały przyszłe relacje naszego dziecka. Rodzicie nie chcą, aby dzieci popełniały ich błędy. Ale będą je popełniać, dopóki popełniają je rodzice. A rodzice są tylko ludźmi i trudno jest uzyskać w siebie wgląd, jeśli liczymy jedynie na siebie (chirurg operacji nie zrobi sobie sam). Do tego potrzebna jest często dodatkowa para oczu, która poświęciła na szkolenie się w psychoterapii trochę czasu i pieniędzy. A dzieci nie uczą się na bazie tego co do nich mówimy, jakich wskazówek im udzielamy itd., tylko na bazie tego co widzą i co czują. A skubane są sprytne i naprawdę ciężko coś przed nimi ukryć. Już niemowlę rozpoznaje zmianę w emocjach mamy a kilkulatek doskonale wie, kiedy robimy go w „bambuko”.
Kolejny temat to moment, w którym zostajemy rodzicami. Gdy kobieta jest w ciąży i para rodzicielska spodziewa się dziecka słyszymy: „już niedługo będziecie rodzicami, matką, ojcem”. No nie, para staje się rodzicami w momencie poczęcia a życie płodowe to ważny okres podczas, którego komunikujemy się z dzieckiem.

Ciąży i połogowi przeznaczymy tu sporo miejsca, ponieważ to jak kobieta czuje się w ciąży nie jest obojętne dziecku, wszelkie trudności emocjonalne w ciąży i połogu to nie tylko kwestia hormonów. Ciąża owiana jest wieloma mitami – „rodzicielstwo szyte na miarę” to również miejsce, gdzie się z nimi rozprawiamy.

I w końcu będzie o matce a właściwie o micie matki i o tym jak kultura wpływa na macierzyństwo.

Społeczna idealizacja ciąży narzuca nam jak mamy się w niej czuć, co mamy myśleć i jak mamy wychowywać własne dzieci. Obarczając tym samym nadmierną odpowiedzialnością i oceniając na każdym kroku. Karmisz piersią źle, nie karmisz piersią źle. I jak tu żyć i nie zwariować? Tato pomóż! I tu kolejny temat rzeka – ojcowie, którzy albo bardzo chcą, ale nie mogą, bo matka wie lepiej, albo nie chcą wcale i walczą ze sobą i obrazem macho, który przecież pieluchy nie zmieni. Jego ojciec tak nie robił, więc on też tak nie będzie, mimo że nawet jakąś częścią siebie by chciał. Tato mam tu mnóstwo miejsca dla Ciebie, rozgość się.logo Rodzicielstwo

Jestem psychologiem i psychoterapeutą. Tworząc „Rodzicielstwo szyte na miarę” inspirowałam się i inspiruję się również dziś pracą w gabinecie psychoterapeutycznym z moimi dorosłymi pacjentami. I pomimo tego, że do czasów dzieciństwa ciężko się wraca a część ludzi uważa ten temat za zamknięty, to praktycznie zawsze lądujemy właśnie w dzieciństwie i spędzamy tam sporo czasu. Pomyślałam, że chciałabym zrobić coś co chociaż w minimalnym stopniu pozwoliłoby tego uniknąć, by żyło nam się lżej. Dbajmy o siebie i swoje dzieci poszerzając samoświadomość, perspektywę i horyzonty.

Do tego Cię właśnie zapraszam drogi rodzicu.

Sylwia Kopka

Zapraszam Cię również na mój fanpage na Facebooku