ciaza_podczas_pandemii

Codziennie towarzyszę kobietom ciężarnym i widzę – i wcale mnie to nie dziwi – że obecna sytuacja przysparza dodatkowych trudności. Jak pisałam powyżej, uważam ciążę za bardzo dynamiczny i trudny dla kobiety czas, a poród – za wydarzenie budzące sporo lęku na różnych poziomach. Jakie są najczęstsze problemy, z jakimi borykają się ciężarne w tym czasie?

Zgodnie z moimi obserwacjami pod stwierdzeniem „moja ciąża jest trudna, bo jest w czasie pandemii” kryje się fakt, że ciąża ogólnie jest trudnym doświadczeniem, tylko obecnie łatwiej nam werbalizować pewne przeszkody, bo pomagają nam w tym okoliczności zewnętrzne, będące swego rodzaju katalizatorem, wytłumaczeniem.

Oto przykładowe wyzwania:
1. Będę przy porodzie całkiem sama, zdana na pomoc obcych.
2. Po porodzie zostanę sama w szpitalu.
3. Nie mam wpływu na to, jak będzie.
4. Niczego nie mogę zaplanować, niczego nie mogę być pewna.
5. Nie umiem cieszyć się z ciąży.
6. Boję się, że się zarażę.
7. Niedługo poród, a ja mam kaszel – jak ze mną postąpią?
8. Czy służba zdrowia będzie wydolna, gdy zacznę rodzić? Czy będą w stanie mi pomóc?
9. Czy będzie miejsce dla mnie szpitalu?
10. Nie mogę się normalnie badać, monitorować przebiegu ciąży, nie mam kontaktu ze swoim lekarzem prowadzącym.
11. Nie mogę się widywać z bliskimi.
12. Czuję, że koronawirus odebrał mi radość z ciąży i ostatnie swobodne chwile spędzone z bliskimi.
13. Przerwano mi szkołę rodzenia, czuję, że muszę teraz zdobywać wiedzę sama, gdzie znaleźć wiarygodne źródło?
14. Boję się, że z jakichś powodów będą chcieli trzymać mnie i moje dziecko w izolacji.
W związku z powyższymi kłopotami odniosę się do kilku kwestii.

1. Samotność.

 

W obliczu zakazu porodów rodzinnych ( powoli są znoszone!) wydaje się nam, że jeśli nie będzie z nami osoby towarzyszącej, to zostaniemy same. Jakby personel medyczny znajdował się w przeciwnym obozie, po drugiej stronie barykady, i był czymś niebezpiecznym, przed czym musimy się bronić przy pomocy osoby towarzyszącej. Nieprzyjemne historie z porodówek, które na pewno każda z nas słyszała, nie napawają optymizmem, ale pamiętajmy, że to, co złe, szybko się roznosi, a o dobrym nie mówi się już tak chętnie. Nastawiamy się na poród rodzinny, dzięki temu czujemy się bezpieczniej, przyzwyczajamy się do tej myśli, a potem nagle się okazuje, że nici z naszych planów – to wprowadza sporo niepokoju. Chcę, aby głośno to tu wybrzmiało – to trudne.

Spróbujmy jednak przyjrzeć się temu, co może oznaczać ten lęk. Podczas rozmów z Wami widzę, że często kryje się pod tym przekonanie „Sama nie dam rady. Potrzebuję męża, partnera, by móc przez to przejść”. Możemy mieć kłopot z zaufaniem do siebie i wiarą, że posiadamy „wszystko” (mam tu na myśli wewnętrzne zasoby: siłę, sprawczość, decyzyjność, rozwagę i tym podobne), by móc urodzić bez asysty osoby towarzyszącej. „Nie dam rady, potrzebuję pomocy”, myślimy, nie tylko przy porodzie, ale również w życiu. To często problem z możliwością zadbania o siebie, wyrażenia własnej woli, sprzeciwiania się, gdy ktoś przekracza nasze granice. Zdarza się, że potrzebujemy wówczas, by ktoś był naszym głosem i reagował, mobilizował personel, protestował, kiedy same nie będziemy w stanie.

Co robić? To sytuacja, w której musimy spróbować poszukać w sobie siły. Pracować nad przekonaniem, że jesteśmy sprawcze, wystarczające i samodzielne i możemy sobie zaufać. Wiem, że to trudne, nie musisz jednak pracować nad tym sama. Pamiętaj, że obecnie dużo specjalistów udziela wsparcia online właśnie w tych tematach. Sprawdzenie, co w tej samotności przeraża Cię najbardziej i jak widzisz rolę osoby towarzyszącej, to jedna strona medalu – druga to oswajanie myśli na temat personelu medycznego. Jakie masz nastawienie do członków personelu, czy traktujesz ich jako przyjaciela, czy jako wroga, czy będziesz w stanie zaufać?

Tu także często uwidacznia się myślenie, że poród to proces, któremu się poddajemy, że coś będzie z nami robione. Oczywiście, to dynamiczny i niekontrolowany proces, jednak to Ty rodzisz, w wielu kwestiach decydujesz, masz wpływ, masz wybór, czujesz, słuchasz swojego ciała, reagujesz. TO BARDZO WAŻNE.

Postrzeganie siebie jako osoby mającej siłę sprawczą buduje nasze poczucie bycia skuteczną.

Do rozwijania w sobie tej idei istotna jest edukacja przedporodowa: zapoznanie się z przebiegiem porodu, zlokalizowanie elementów, na które masz wpływ.
W obecnej sytuacji możesz rozmawiać z położnymi oraz uczestniczyć w szkołach rodzenia online, a także kontaktować się z doulami i czytać. Jeśli jesteś umówiona na poród z konkretną położną, to rozmawiajcie przez telefon. Nawiązanie takiej relacji pomoże Ci zwalczyć poczucie osamotnienia. Uczestniczenie w organizowanej przez wybrany szpital szkole rodzenia zaś pomaga w poznaniu zwyczajów i praktyk w danym szpitalu. Zajęcia prowadzone są często przez położne w nim pracujące. Być może z jedną z nich spotkasz się na porodówce.
Bardzo istotne jest również zapoznanie się z dokumentem planu porodu – to w skrócie dokument, w którym możesz wyrazić swoją wolę co do niektórych elementów porodu – jeśli poród przebiega bez komplikacji, obowiązkiem personelu medycznego jest zrealizowanie tego planu. Kolejne dokumenty, które powinna przeczytać każda kobieta w ciąży, to standard opieki okołoporodowej (dodać link) i prawa pacjenta. Z tą wiedzą zyskasz moc i siłę, dzięki której poczujesz się sprawcza i aktywna. Wierzę w to!
To samo tyczy się obaw przed samotnością po porodzie.

2. Poczucie braku kontroli.

 

Tak jak pisałam powyżej, gdy idziemy do porodu, nie wiemy, co się wydarzy. Jednym kobietom jest łatwiej to przyjąć, a inne brak kontroli paraliżuje czasem do tego stopnia, że dążą do porodu przez cesarskie cięcie. Poród w trakcie pandemii to jeszcze bardziej niekontrolowalna sytuacja, bo dochodzi co najmniej kilka zmiennych.
Co robić? Skup się na tym, na co masz wpływ. Nerwowe obserwowanie statystyk dotyczących pandemii niczego nie zmieni – NIE MASZ NA TO WPŁYWU. Masz natomiast wpływ na swoje nastawienie, na swoją wiedzę, na kondycję psychiczną, na relację z rodziną – ogólnie na siebie i na to, czym się karmisz. Sumując to wszystko, budujesz w sobie siłę, sprawczość i poczucie kontroli, a koncentrując się na tym, nad czym i tak nie zapanujesz, potęgujesz swoje lęki, chaos i bezradność.

 

3. Nieumiejętność cieszenia się z ciąży.

 

Wydaje mi się, że ten kłopot dotyczy nie tylko czasu pandemii. Oczekuje się od nas, że będziemy się cały czas cieszyły ciążą, ale to bywa nierealne. W trakcie pandemii nasza niepewność jest dodatkowo podsycana, a już sama ciąża to dostatecznie trudny okres.
Co robić? Daj sobie pozwolenie na to, żeby uznać, że jest Ci trudno. Nie wymagaj od siebie euforii. Staraj się skupiać na pozytywach, kolekcjonuj je. One są.

4. Ojciec dziecka nieobecny przy porodzie?

 

Słyszę Wasze głosy dotyczące straty, jaką ponoszą ojcowie. Mówicie, że chwila, która miała być tak wzniosła, traci na swym pięknie i wyjątkowości. Jest/będzie na pewno inna, niż sobie wyobrażałyście i planowałyście. Nie możecie być w tym momencie wszyscy razem, ale przed Wami całe życie. Dużo się mówi o tym pierwszym spotkaniu, jednak w domu będziecie się witać każdego dnia, gdy rano otworzycie oczy. Tych wspaniałych początków wykreujecie jeszcze wiele, a to, co utracone w nowej szpitalnej rzeczywistości, szybko da się nadrobić. Na razie obowiązuje zakaz porodów rodzinnych, chociaż osobiście nie jestem jego zwolenniczką. Z jednej strony rozumiem sytuację szpitali, a z drugiej – widzę, ile strachu i popłochu powoduje wśród kobiet ciężarnych takie rozwiązanie. Liczę, że złożone petycje skłonią ludzi decyzyjnych do ponownej analizy.
Co robić? Skup się na sobie i dziecku. Współpracuj, ucz się od położnych karmić i pielęgnować niemowlę, spędzaj z nim jak najwięcej czasu. Jeśli rodzisz siłami natury, pamiętaj o kangurowaniu (to niezwykle istotny temat, który pojawi się w drugiej części e-booka). Jeśli Ty i dziecko jesteście zdrowi, nie ma mowy o żadnej izolacji.

5. Strach przed zakażeniem.

 

Istnieje ryzyko zakażenia, ale wiesz, jakie środki ostrożności powinnaś wdrożyć – takie same jak reszta społeczeństwa.
Strach przed zakażeniem jest lękiem przed zagrożeniem. Na zewnętrznym poziomie przed bardzo konkretnym – koronawirusem. W ciąży czujemy się zagrożone, ale nie do końca jesteśmy w stanie to sprecyzować. Czasem źródło tego zagrożenia dostrzegamy w dziecku, traktując je jak pasożyta, przyczynek wszystkich naszych trudności, a czasem – w sobie („na pewno nie będę dobrą matką”), w partnerze („on nie chce tego dziecka”), w służbie zdrowia („źle mnie traktują”).
Każdy z wymienionych powodów po analizie odkrywa faktyczne powody przerażenia, które pierwotnie umieszczane są w tej zewnętrznej rzeczywistości, w innych ludziach. Fakt jest jeden – zdarza się, że w ciąży czujemy się zagrożone. W przypadku koronawirusa całą swoją uwagę kierujemy właśnie na wirus, w nim lokując źródło zagrożenia, którym oczywiście jest, jednak podczas rozmów z Wami zbyt często dochodzimy do innych podłoży tego lęku, by uznać, że koronawirus wyczerpuje temat.
Co robić? Zastanów się, czym jeszcze może być ten lęk. Czy przed ciążą bywało, że czułaś się podobnie? Jeśli ten lęk Cię przerasta, porozmawiaj o nim z innymi, a jeśli jego poziom nie spada, umów się na konsultację z psychologiem.

 

WAŻNA INFORMACJA DLA KOBIET RODZĄCYCH PODCZAS PANDEMII

 

Bądź na bieżąco z informacjami na oddziałach ginekologiczno-położniczych dotyczącymi: postępowania w przypadku zarażenia COVID-19, podejmowanych środków ostrożności oraz innych wytycznych. Rzetelnym źródłem informacji jest strona Fundacji „Rodzić po Ludzku”.

Pamiętaj, że jako pacjentka masz prawa. Temat izolacji dziecka od matki, zakaz porodów rodzinnych oraz kwestia sposobu rodzenia i karmienia przez kobietę zakażoną to tematy otwarte, w sprawie których złożone zostały petycje, pytania i żądania – głównie dotyczące jasnych, ogólnodostępnych wytycznych. Głos kobiet, zdrowie i bezpieczeństwo psychiczne matki i dziecka to istotne kwestie, o które służba zdrowia i konsultanci powinni dbać niezależnie od sytuacji w kraju i na świecie. To trudna dla wszystkich sprawa wymagająca balansowania między bezpieczeństwem fizycznym i psychicznym, między bezpieczeństwem personelu a dobrem ciężarnych pacjentek.

Sytuacja ta wymaga jednak również Twojej czujności. Każdy ruch wykonany bez rzetelnej oceny jest nieetyczny. Gdy czujesz, że Twoje prawa nie są przestrzegane – nie pozostawaj obojętna. Zanim zostaną podjęte w Twojej sprawie jakiekolwiek kroki, zadbaj o to, aby Twój przypadek został zbadany i omówiony. I nie pozwól na jakiekolwiek interwencje profilaktyczne, na tak zwane „zaś”, na przykład rutynową izolację. Nie musisz się godzić na wszystko – masz prawo pytać, masz prawo wiedzieć. Każde działanie dotyczący Ciebie i dziecka ma być argumentowane. Rolą personelu jest przedstawienie korzyści i ryzyk wynikających z PROPONOWANYCH rozwiązań. Finalną decyzję co do swojej osoby i dziecka powinnaś podejmować Ty, a lekarz powinien Ci w tym pomóc.

Polskie podejście w wielu kwestiach stoi w opozycji do zaleceń WHO. Warto wiedzieć, że zbytnia ostrożność często jest wynikiem braku procedur lub środków ochrony indywidualnej w szpitalach. Ordynatorzy stają przed trudnym wyborem – o kogo zadbać w pierwszej kolejności: o personel czy o pacjentów? Należy wziąć też pod uwagę, że zalecenia mogą być różnie interpretowane. Dla jednego szpitala zalecenie to jedynie zalecenie (na przykład zaleca się cesarskie cięcia w przypadku zakażenia) – omawia się je z ciężarną, weryfikuje stan jej zdrowia i inne potencjalne sytuacje zagrażające i finalnie wraz z kobietą podejmuje się decyzję. Inne szpitale zaś takie zalecenie interpretują jako bezwzględne wskazanie, które po prostu wciela się w życie niezależnie od sytuacji, woli matki i innych okoliczności. Dlatego ważne, abyś znała zalecenia i wiedziała, że zalecenie to nie ostateczność.
W przypadku zakażenia kobieta powinna mieć prawo do rodzenia siłami natury, do kontaktu skóra do skóry, przebywania z niemowlęciem i karmienia piersią z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Izolacja może nastąpić na wyraźną prośbę kobiety.

Reakcje oparte na strachu nie są dobre. Gdy ten strach jest rozbuchany, szczególnie ważne jest zachowanie zdrowego rozsądku.

Musimy myśleć o bezpieczeństwie, ale efektem ubocznym nie może być zbyt duża ostrożność, często nieuzasadniona, a nawet odhumanizowana. Nie możemy poświęcać dobra ciężarnych. Musimy dbać o bezpieczeństwo zarówno służby zdrowia, jak i rodzących, ciężarnych pacjentek. Nie możemy pod przykrywką bezpieczeństwa przemycać przemocy – bo jak inaczej nazwać profilaktyczną izolację? „Odizolujmy to dziecko od matki na wszelki wypadek” – trudno mi uwierzyć, że ktoś na to pozwala, ktoś się tego domaga bez wyraźnych wskazań.

I żebym została dobrze zrozumiana: nie mówię o sytuacjach, gdy mamy do czynienia z niewydolnością oddechową u matki, z zagrożeniem życia czy wolą matki. Mówię o rutynowej izolacji zdrowych dzieci od zdrowych matek, dzieci zdrowych od zakażonych, ale dobrze się czujących matek, które mogą i pragną opiekować się dzieckiem, chcą, mogą i powinny karmić je piersią. Pytanie powinno brzmieć: jak się zabezpieczyć, by umożliwić to, co w normalnych warunkach się należy. Ale to wymaga często wyższej kombinatoryki i zwyczajnie przekracza możliwości niektórych szpitali. I teraz Twoje zadanie, droga mamo, by pytać, domagać się, pogłębiać, wiedzieć, znać swoje prawa, nie dawać się zbyć.

Przykładem dobrze obrazującym to, co piszę, jest wprowadzony 16.04.2020 r. obowiązek noszenia maseczek w przestrzeniach publicznych, miejscach ogólnodostępnych. Na logikę uznać można, że porodówka to nie miejsce publiczne a tym bardziej ogólnodostępne. Jednak idąc dalej czytamy, że obowiązek dotyczy budynków użyteczności publicznej przeznaczonych na potrzeby opieki zdrowotnej. Sale porodowe znajdują się w takich budynkach więc? Jak to rozumieć, gdy informacje wydają się sprzeczne, definicje różne a możliwość interpretacji ogromna. I co się dzieje – ostrożności nigdy za wiele, niech więc kobiety rodzą w maseczkach (!).

Wobec tak dużego chaosu i bieżącego tworzenia się procedur musisz być czujna. Istotna jest jeszcze jedna kwestia – rodząca zakażona naraża jedynie NIEDOSTATECZNIE zabezpieczony personel. Ordynatorzy szpitali, osoby zarządzające placówkami medycznymi, personel medyczny również są w bardzo trudnej sytuacji, warto mieć to na uwadze. To, co wydaje się nam okrutne, nie zawsze wynika ze złej woli. Nie do końca wiemy, z czym się mierzymy, i nie czujemy się bezpiecznie – może to stanowić przyczynę tej, jak się wydaje: przesadnej, ostrożności.

Zachowajmy dystans fizyczny, a nie emocjonalny.

 

.

.