dzień taty

Sam jak ojciec?

 

Pracuję warsztatowo z ojcami niemowląt i już od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem opisania tego czego doświadczyłam podczas tych spotkań. Zacznę od tego skąd w ogóle zrodził mi się ten pomysł na pracę z ojcami.

Bywałam na różnych spotkaniach dla „rodziców w ciąży”, prowadziłam zajęcia w szkołach rodzenia, bywałam na wizytach domowych po porodzie. Widziałam ojców znużonych, wystraszonych, stojących z boku, wycofanych, zakłopotanych, zdystansowanych, uważających, że to nie ich sprawa, próbujących znaleźć sobie miejsce, w kłopocie, w euforii, zatroskanych, często na swój sposób w trudnej sytuacji.

Dużo pytań stawianych jest o to czego kobiety potrzebują w czasie okołoporodowym, jak mężczyzna może pomóc, jak się powinien zachować, jak wspierać podczas porodu ect. Ale tak rzadko pyta się ojców – jak im można pomóc w tej sytuacji?

Ciąża to czas, gdy na arenę w bardzo wyraźny sposób wkracza dziecko, matka ma zrobić wszystko by je donosić – staje się to wówczas to jej główną funkcją nadaną przez społeczeństwo i to jest smutne, ale to odrębny temat. I gdzieś tam daleko, daleko jest ojciec, dla którego często dziecko w brzuchu to science fiction, ma mnóstwo nowych obowiązków i odpowiedzialności, sporo się od niego oczekuje, ale on też sporo oczekuje od siebie.

 

Ciąża, dziecko i kobieta, która jest w procesie transformacji w matkę jego dziecka to tematy, w których ojcowie nie czują się mocni, to budzi różne uczucia a rosnące poczucie odpowiedzialności potrafi przygnieść niejednego twardziela. Jest jednak jeden obszar, w który można władować parę i istnieje duże prawdopodobieństwo, że się opłaci. To praca i inwestycja czasu i energii w to, żeby na to wszystko zarobić. To ten moment, gdy mężczyzna bardzo angażuje się w pracę i znika z domu, w którym tak bardzo jest potrzebny. Im bardziej matka jego dziecka zatapia się w siebie (co jest naturalnym procesem) tym bardziej mężczyzna oddaje się swoim „męskim” obowiązkom.

 

Niestety mimo postępu na wielu poziomach pewne kwestie są w nas tak głęboko zakorzenione, że nadal pewne rzeczy określane i odczuwane są jako niemęskie, zwłaszcza te związane z uczuciami, z budowaniem relacji czy opieki nad dzieckiem. To kobiecy świat. Na całe szczęście jakieś dwa pokolenia temu mężczyźni zadeklarowali chęć wejścia w ten kobiecy świat. A jak to w życiu często bywa – dobre chęci nie wystarczą, do tego potrzeba wiedzy, doświadczenia, dobrego kontaktu z własnymi emocjami i dojrzałości a niejednokrotnie również relacja z własnym ojcem ma duże znaczenie. Mało kto jednak ten superpakiet posiada więc uwaga, napiszę coś co może się niektórym wydać dziwne, ale tak – mężczyźni potrzebują naszego wsparcia. Tak Ci nieczuli, zdystansowani, nierozumiejący pracoholicy potrzebują wsparcia. Jeszcze nie tak dawno w poradnikach dla kobiet radzono kobietom, by dzieci poniżej 13 roku życia jadały posiłki osobno a ojciec bawiący się z dzieckiem w piaskownicy był wstydem dla matki.

 

Margaret Mead powiedziała, że „Wyzwaniem dla współczesnej kultury będzie stworzenie wzorca wystarczająco dobrego ojca, który może być zarazem silny i opiekuńczy”. To chyba taki czas, gdzie i jako społeczeństwo musimy dokonać pewnego rodzaju integracji w obrazie ojca, jak i sam ojciec musi uznać swoje różne części i przyjąć między innymi swoją opiekuńczość i troskliwość jako coś co może być dla niego pożądane, bezpieczne i satysfakcjonujące. Ale to praca u podstaw i konieczność wyjścia poza stereotypy, konieczność zastanowienia się co może służyć nam matkom i ojcom, parom, związkom i rodzinom, odkładając na bok społeczne przekazy. To bardzo trudne, wiem.

 

Dziś spróbuję wskazać te elementy które my jako matki możemy wziąć pod uwagę by pomóc ojcom swoich dzieci odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Jeśli chcemy coś zrobić w tym kierunku musimy zacząć o siebie a to z kolei będzie przykładem dla naszych dzieci, które obraz kobiecości i męskości zbudują między innymi poprzez obserwację tego jak jest w domu. I nie chcę stworzyć tu kolejnego poradnika, bo wierzę, że droga do ojcostwa dla każdego ojca to indywidualna sprawa. Chcę tu tylko wskazać obszary, których analiza i refleksja nad nimi może pomóc lub przynajmniej wybić ze sztywnego myślenia. To co zawsze powodowało moje wzruszenie to to, że po jakimś czasie rozmów dochodziliśmy to tego, że rola macho nie jest do końca tym czego pragną ojcowie, że czasem powiedzenie, że miłość, troskliwość, opiekuńczość, uważność jest dobra również dla nich, było bardzo uwalniające. I chociaż brzmi to niekiedy dla ojców szalenie obco to jest w pewien sposób dla nich pociągające.

 

Napisałam na początku tego roku obszerny tekst na temat samotności matek, a dziś chciałabym zwrócić uwagę na samotność ojców. Bo ta samotność wynika chyba z tego, że stoimy twardo na swoich stanowiskach, osadzeni w rolach społecznych, czujemy ze chcemy coś zmienić, ale może w obawie przed oceną czy utratą jakich przymiotów nie ruszamy się z miejsca. Chcemy być kobiece i chcemy być męscy, czyli chcemy realizować jakieś, często czyjeś wizje i chyba to nas gubi.

 

Co zatem możemy zrobić jako matki?

 

  1. Uznać, że czas ciąży i ojcostwo dla mężczyzny to sytuacja mogąca budzić sporo lęku, ambiwalentnych uczuć, obaw i strachów, poczucia niekompetencji i obcości względem tego co ma się wydarzyć za moment i co aktualnie się dzieje. Przez to, że opieka nad dzieckiem przypisana jest kobiecie trudno ojcu znaleźć dla siebie miejsce i zaangażować się w nową sytuację i obowiązki. W ciąży bardzo dużo dzieje się wokół samopoczucia matki (niestety głównie fizycznego) a dobrze byłoby, gdyby znalazło się miejsce na rozmawianie o psychicznym samopoczuciu zarówno matki jak i ojca. Rozmawiajmy zatem, tak jak umiemy. Pytaj o to jak się czuje, mów i o tym jak Ty się czujesz. Daj przestrzeń na to by wybrzmiały również jego obawy, lęki (one istnieją). Nie bój się tego, przyjmij to.

 

  1. Dbajcie o relację. W parze tkwi ogromna siła, której będziecie potrzebować w obliczu nadchodzących zmian. Wasz związek ulega sporej transformacji i choć pokusa by skupiać się na samopoczuciu mamy a potem dziecka jest ogromna to podstawą dobrego samopoczucia i możliwości skutecznego radzenia sobie z problemami w okresie okołoporodowym, ale nie tylko, jest jakość związku. Często myślenie związku, i dbanie o związek odkładamy na później, bardzo skupiamy się na roli mamy, a roli taty a zapominamy, że największa siła tkwi w tym jak jest między nami. Planujemy, że na związku skupimy się, gdy dziecko będzie już „odchowane”, teraz ono jest najważniejsze. Powoduje to, że zamykamy się na siebie, narasta w nas napięcie, różne obawy i lęki z którymi czujemy się samotni. Im miej ze sobą rozmawiamy im mniej uwagi sobie poświęcamy tym nam trudnej, tym dalej do siebie. I zdarza się tak, że gdy dziecko dorasta to jesteśmy już dla siebie dwojgiem obcych ludzi.

 

  1. Spróbuj wyjść poza stereotypowe myślenie. To z czym często się spotykam podczas rozmów z matkami to opowieść o tym, że są same z tym wszystkim, że mężczyzna może i się angażuje, ale dziecko i tak tylko „mama”. Chcę tu zwrócić uwagę na jeden fakt. Na poziomie deklaratywnym kobiety pragną, by mężczyźni bardziej angażowali się w wychowywanie dzieci a z drugiej nieprawdopodobnie cierpią, gdy widzą, że ojciec lepiej potrafi ukoić dziecko w płaczu, ma z nim dobry kontakt, dziecko chce zasypiać z nim, czy na przykład, gdy ojciec podaje posiłek to dziecko zjada, a gdy matka podaje to nie. Czujemy się wówczas złymi matkami i czujemy, że coś z nami jest nie tak, skoro dziecko w pewnych sytuacjach woli ojca. I tu zaczyna się problem, bo możemy nie być do końca świadome swoich uczuć i tego co budzi w nas taka sytuacja, ale na zewnętrznym poziomie objawia się to takim cichym sabotażem – krytykujemy ojców co do sposobu w jaki zajmują się dzieckiem, poprawiamy, nie dajemy szansy, uważamy, że wiemy lepiej (a nawet gdy nie wiemy to wychodzimy z założenia, że przynajmniej powinniśmy wiedzieć lepiej niż ojciec). Z tym wiąże się kolejny punkt.

 

  1. Daj szansę. Dziecko przychodzi na świat bez preferencji co do matki czy ojca. Poziom umiejętności „obsługi” niemowlęcia jest często na porównywalnym poziomie, zwłaszcza gdy obydwoje nie macie wcześniejszych doświadczeń z niemowlętami. To, że ojciec inaczej zmienia pieluchę, zakłada bodziaka, czy karmi nie oznacza, że robi to źle. Często ojcowie waszych dzieci nie mają dobrych wzorców, sami bywają dziećmi „ojców nieobecnych” i za wzór opieki nad dzieckiem uważają nas matki. Skoro nie mają się do czego odwołać, skąd czerpać wzoru wychodzą z założenia, że to my jesteśmy ekspertkami i często nas naśladują. W skrytości ducha ojcowie mają swoje pomysły i własne zdanie, często słuszne. Dajmy wolną rękę, w przeciwnym razie pracujemy na to by mieć w domu pomocnika a nie ojca, który bierze odpowiedzialność za dziecko. Słyszymy często, że ojciec pomaga w domu bądź nie pomaga. Ale tu przecież nie o pomoc chodzi tylko o odpowiedzialne zaangażowanie się w opiekę nad dzieckiem.

 

  1. Dziecko ma jeszcze ojca. Niby oczywiste a często nie możemy z tego skorzystać. Czujemy się przeciążone, ale nie mówimy o tym. Chcemy być obecne zawsze i przy wszystkim. Zjada nas poczucie winy, gdy robimy coś dla siebie. Chcemy tego a z drugiej strony nie umiemy tego wziąć. Często wysyłamy do ojca dziecka sprzeczne komunikaty. Weź odpowiedzialność za dziecko, ale nie za bardzo. Bądź obecny w jego życiu, ale na tyle bym ja na tym nie ucierpiała. Drogie mamy musimy zrobić w życiu dziecka miejsce dla ojca. To jak wygląda relacja ojciec – dziecko zależy też od nas. Możemy temu pomóc a możemy też temu przeszkadzać. Spotkamy się niestety z sytuacją, gdy każde niepowodzenie dziecka to wina matki, to ona nie dopilnowała, nie zadbała, nie pomyślała, przegapiła, nie umiała. Ale dziecko ma jeszcze ojca. Pamiętaj o tym i nie bierz wszystkiego na siebie.

 

Jak ojciec może włączać się w opiekę nad dzieckiem od samego początku?

 

 

  1. Włączanie ojca w tematy i decyzje dotyczące przygotowań do przyjścia dziecka na świat. Odbębnienie szkoły rodzenia to za mało. Podam tu dwa przykłady.
  • Obecność przy porodzie. Część ojców decyduje się na poród rodzinny, bo tak się teraz robi. Mężczyźnie wyobrażają sobie, że tego pragną kobiety. Brakuje rozmowy na temat myśli i uczuć ojca w tym temacie. Czy on tego właściwie chce, co to dla niego oznacza? Tak rozmowa, pogłębiona rozmowa, powinna mieć miejsce.
  • Karmienie piersią. To wybór pozostawiony matce, jej piersi i słusznie. Jest jednak jedno małe „ale”. Badania pokazują, że nastawianie ojca do karmienia piersią (nieważne czy wypowiedziane na głos czy nie) ma wpływ na finalną długość karmienia. Jeśli ojciec nie ma do tego przekonania lub nie ma wiedzy może być cichym sabotażystą karmienia piersią. Dlatego ważne by ojcowie wiedzieli nie tylko, że karmienie piersią jest ważne, ale dlaczego jest ono ważne, co daje ect. Tak więc ważna jest wiedza, ale taka pogłębiona z rozumieniem i uzasadnieniem. Jeśli ojciec sam po nią nie sięga, pomóż mu. Jeśli bardzo się opiera spróbuj porozmawiać i znaleźć źródło oporu. Nie walcz, nic na siłę.
  1. Jedną czynność pielęgnacyjną rezerwujemy dla ojca – na przykład kąpiel. Nie wtrącamy się, nie dajemy wskazówek instruktaży, asystujemy, jeśli wymaga tego sytuacja. A najlepiej w tym czasie idziemy na herbatę.
  2. Po porodzie zalecane jest dwugodzinne kangurowanie dziecka – kontakt skóra do skóry. To doskonała okazja na czas sam na sam z tatą.
  3. Specjalny czas z dzieckiem, wieczorny spacer, sobotni spacer lub jakakolwiek inna aktywność.
  4. Wychodź z domu, chociażby na chwilę, tak by ojciec mógł poczuć tę odpowiedzialność, poszukać własnych rozwiązań ukojenia w płaczu. By miał szansę rozeznać się w komunikatach jakie wysyła niemowlę.
  5. Serdecznie polecam. Idealne rozwiązanie na spacer lub inne czynności. Dwie ręce wolne a dziecku oprócz bliskości ojca często nie potrzeba nic więcej.

 

Bycie odpowiedzialnym za dziecko to wiedzieć jaki rozmiar ubranka nosi, kiedy jest wizyta kontrolna u lekarza, która to ulubiona zabawka, jakie leki i w jakich dawkach przyjmuje, jak najlepiej ukoić w płaczu, uspokoić, rozbawić. Jeśli nie damy ojcu okazji do przebywania z dzieckiem sam na sam nie damy mu okazji do tego, aby się dowiedział i nauczył kwestii związanych z opieką nad dzieckiem.

Jako matki podczas ciąży często wręcz doktoryzujemy się z opieki nad dzieckiem. Potem po porodzie spędzamy z nim praktycznie cały czas. Kiedy i jak ojciec ma nawiązać tę relację? Jak ma wbić się w tę parę? Gdy często sam czuje się niekompetentny, oceniany i zagubiony?

 

Poniżej kilka cytatów z warsztatów, który prowadzę tylko dla ojców, obecnych i przyszłych:

 

„Czułem się jak dodatek do matki i dziecka, który ma spełniać wszystkie zachcianki i jeździć o trzeciej w nocy po ogórki”

 

„Nikt nie pytał mnie jak się czuję, a jeśli już to było to takie żartobliwe pytanie czy moja żona dużo marudzi i czy sobie z nią radzę – nie śmieszyło mnie to”

 

„Nie lubię widoku krwi, nie chcę uczestniczyć w porodzie rodzinnym, gdyż wiem, że to będzie dla mnie trudne”

 

„Bałem się wziąć na ręce dziecko, bo myślałem, że zrobię mu krzywdę”

 

„Brzydzę się zapachu kupy i nie wiem, jak będę w stanie sobie z tym poradzić”

 

„Nie wiem, czy sobie poradzę sam z dzieckiem, gdy zostanę z nim na parę godzin”

 


 

Warsztaty „Po co są ojcowie” pomagają Panom w określeniu siebie jako ojca. Na kolejne zapraszam już w lipcu. Chętnych zapraszam do kupna voucheru jako prezentu na Dzień Taty.

Proszę pisać na adres kontakt@sylwiakopka.pl

 

PROGRAM SPOTKANIA

1. Nowy model rodziny – czym jest współczesne ojcostwo?
2. Zaangażowanie w życie rodziny – jak to zrobić?
3. Oczekiwania matki Twojego dziecka – o co właściwie jej chodzi?
4. Konflikty wokół pojęcia ojcostwa – „delikatny macho” – czy to możliwe?
5. Po co są ojcowie?
6. Odpowiedzialność za dziecko jako fundament postawy ojcowskiej – jak to uzyskać?
7. Jak nawiązać satysfakcjonującą relację z własnym dzieckiem?